KaŚka |
Wysłany: Sob 12:41, 02 Lut 2008 Temat postu: Kiara, dawniej Tośka... |
|
Trudno jest o tym pisać...
Wklejam teraz tekst, który nie całe dwa lata temu napisałam na blogu;
"Może tylko nieliczni z Was znają życie Tośki, poznali ją, zobaczyli jaki z niej jest nieszczęśliwy pies...
Ja ją poznałam, może nie tak dobrze jak tego chciałam, ale widziałam ją, głaskałam, znałam jej historie....
Zaczne od początku:
Tośka trafiła do schroniska zimą - błąkała się przez jakiś czas po wieluńskim osiedlu. Miała ona dwa latka. Choć początkowo była nieufna, starała się uciec to tak naprawde potrzebowała tylko troche uwagi, ciepła, miłości....
Psina została złapana (...) i wylądowała w schronisku - zamieszkała w jednym z kojców. Tam lęk przed całym światem powrócił, znów starała się być niewidzialna.
Nie umiała chodzić na smyczy, ale to wymagało tylko treszeczke zainteresowania, nauczenia...
Był jej potrzebny NIESAMOWICIE nowy dom...
I udało się Tosieńka znalazła domek, gdzie została pokochana przez panią Basie i jej rodzine. Została nazwana Kiara...(nowe imie, nowy dom, miało być tak pięknie...) ...
Szczerze mówiąc sunia bała się rodziców pani Basi. Codziennie czekała na swoją pańcie jak na zbawienie...jak była już w domu, wychodziły razem na spacerek...
Ostatnio pani Basia musiała wrócić później do domu, otworzyła drzwi, a wtedy Kiara wybiegła na ulice, był tam tymczasowy objazd, także dla tirów...
Nic nie poczuła...Wyleciała na ulice w zdenerwowaniu i przestraszeniu całym światem...
Pani Basia podarowała jej dom, nowy, ciepły, własny dom, może nie na długo, no ale zawsze jest to choć odrobinka szczęścia, ciepła i miłości dla Tosi...[*][*][*]"
I teraz zastanawiam się dlaczego nie wziełam Tosi ze schroniska?
Może Sweety miałaby lepszy dom niż mój? A Tośka byłaby szczęśliwa?
Nie wiem, czy mam żałować czy cieszyć się z tego, że przynajmniej przez ten czas, który dała jej P.Basia odzyskała wiarę w ludzi. Niestety nie na tyle, żeby do końca zaufać...
Jej spojrzenie było takie ... niesamowite... W jej bursztynowych ślepkach było widać strach, a ja nic nie mogłam zrobić.
Tosia w schronisku;
|
|